PANI POŚLUBIONA
Dziś są moje urodziny. Nie będzie hucznej imprezy ani licznej gromady gości :) jak co roku spędziłam je rozłożone w czasie, bo już od środy - tak twierdzi Pan Poślubiony. W środę to dostałam od niego prezent :) w tym roku bardzooo praktyczny :) Kremy z palmersa dla kobiet w ciąży of course i dwa kremy na moją masakrycznie pogarszającą się cerę z la rosz coś tam :) i muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę! Od kilku dni używam tych kremów rano i wieczorem i jestem w szoku, bo bardzo mi pomogły. :) Okazało się, że na moją suchą skórę na brzuchu sama oliwka nie wystarczy, a na twarz trzeba by było chyba bombę położyć, ale dzięki la rosz efaklar duo (wybaczcie pisownie nie chce mi się przepisywać idealnie z opakowania - mogę się trochę polenić w końcu dziś mam urodziny!) no ale wracając do mojej twarzy to dzięki tym kremom znowu wyglądam jak człowiek.
Poza tym w sobotę byliśmy w kinie, a kupę lat nie byłam na takiej randce, także miałam niezłą frajdę :) najadałam się popcornu i nachosów do syta, bawiliśmy się świetnie. Byliśmy na"Rodzinnych Rewolucjach" i o ile film jest troszkę przerysowany to bardzo nam się podobał. Miło było znowu zobaczyć w jakimś tam stopniu afrykę, a raczej jej o wiele bogatszą wersję, tak to podkoloryzował scenarzysta :)
Poza tym dziś mogła bym dostać pierwszy prezent od naszego malucha w postaci porządnego kopniaka :) oj jak bym się ucieszyła, choć wiem, że na to raczej nie ma szans i porządne kopniaki to czekają mnie dopiero koło 20 tygodnia ciąży :) choć niektóre moje koleżanki forumowiczki już w 14 tygodniu poczuły, a nasz maluch podobno jest o tydzień większy niż termin z OM (ostatniego dnia miesiączki - to dla tych niewtajemniczonych w ciążowych skrótach) ostatnio byłam na USG i w 13 tygodniu miał 8 cm iiii słodko sobie spał...a nie tak jak wcześniej machał rękami i nogami i wkładał paluszki do buzi :)
Co do samej ciąży to dowiedziałam się o niej następujących ciekawych faktów i poczułam je na własnej skórze:
- przede wszystkim dowiedziałam się, że może być mi okropnie nie dobrze, a jednocześnie mogę mieć ochotę na lody jagodowe/frytki/zupę burakową/konserwę z małosolnym na kanapce,
- moje cycki moją osiągnąć wielkości melona i śmiało mogłabym zastąpić Pamelę Andreson w Słonecznym Patrolu, gdyby tak przy okazji nie bolały,
- dowiedziałam się, że po zaledwie kilku miesiącach nie poznam swojego ciała w lustrze,
- dowiedziałam się, że zrobienie ciasta na urodziny i babeczek to jedyna aktywność danego dnia, bo potem jestem wykończona jakbym co najmniej tort weselny upiekła,
- sikać można więcej niż 20 razy na dobę i budzenie się w nocy do kibelka co 3 - 4 godziny to norma, intensywne ćwiczenia do chronicznego niewyspania się dzięki naszemu bobasowi.
- jestem ciągle głodna!
PAN POŚLUBIONY
Minął tydzień od początku mojego wyzwania i muszę przyznać, że wyjątkowo dobrze i gładko mi idzie. W ciągu dnia nie ma problemu, szczególnie, że póki co mam bardzo intensywne dni w pracy, gdzie niekiedy nie ma czasu nawet pomyśleć o jedzeniu.
Wieczorem mnie nieco ssie. Chodzę po mieszkaniu na trasie sypialnia - lodówka i głośno manifestuję swe niezadowolenie z powodu głodu.
O tyle o ile z aktywnością fizyczną jest ciężko z pewnych przyczyn to faktem stało się że jem zdecydowanie mniej.
Mówiąc krótko: przestałem żreć!
Mam nadzieje, że w tym tygodniu uda mi się już zacząć biegać i trochę przyspieszę moją transformację. Moim marzeniem jest aby znowu zacząć grać w piłkę nożną, ale do tego muszę nabrać choć odrobinę kondycji.
Ostatni raz byłem pokopać jakieś 2 lata temu. Przebiegłem całe boisko tam i z powrotem, potem już resztę meczu stałem na bramce bo tak mnie kolka kuła.
Trzeba sobie powiedzieć wprost, że przez ostatnie 4 lata zapuściłem się okropnie.
Ale teraz mam nową prace, nowe perspektywy i możliwości. Wszystko odmienię!
-waga: 116,6 kg
-obwód w pasie: nie mierzyłem (jeszcze raczej nie ma sensu)